Każdy z nas kieruje się innymi czynnikami podczas kupowania gier planszowych. Czasami jest to cena, czasami mechanika, czasami jest to po prostu kolejny tytuł naszego ulubionego autora. Innym razem naszą uwagę przyciąga tematyka gry. Świat lub przygoda, która do nas przemawia. Dla mnie taką tematyką są Wikingowie. Jest wiele dobrych pozycji osadzonych w realiach czczących Odyna brodaczy. Pozwólcie, że opowiem wam o moich 3 ulubionych i o tym co mnie w tych grach oczarowało.
Blood Rage
Moim skromnym zdaniem najlepszy tytuł Eric’a Lang’a. Bardzo solidna pozycja area control. Są wikingowie, są mityczne stwory I jest wiele ścieżek do zwycięstwa. Jedyna gra którą znam, w której można wygrać poprzez zwyczajne … umieranie czy też poświęcanie swojego klanu. Brzmi brutalnie? Tak. Ale daje bardzo dużo satysfakcji.
Piękne, klimatyczne modele potworów i wikingów, staranne ilustracje naprawdę robią kawał dobrej roboty w zabraniu nas w tamten świat. Naprawdę czujemy, iż nasze akcje przybliżają nas do tego, by na koniec dnia zasiąść przy stole Odyna.
Czy jest to gra bez wad? Zdecydowanie nie. Mimo draftu kart z błogosławieństwami pozostawia lekkie poczucie braku balansu.
Rozgrywka płynie bardzo dynamicznie. Każdy gracz wybiera jedną z pięciu dostępnych akcji, aż nie skończy mu się szał (szał – zasób którym płacimy za wcześniej wspomniane akcje, jak również za karty rozwinięcia klanu).
Gra dobrze działa na większą ilość graczy. Nawet kiedy akcje wykonują nasi przeciwnicy bacznie obserwujemy co się dzieje na planszy i jaki efekt będzie to miało na nasze przyszłe plany.
Najeźdźcy z Północy
Bardzo solidny, przyziemny worker placement. O ile w Blood Rage’u braliśmy udział w końcu świata, walce z mitycznymi bestiami, o tyle w najeźdźcach z Północy jesteśmy śmiertelnymi wikingami, którzy podczas rozgrywki zbroją się, zdobywają zasoby by móc wypuszczać się coraz to na dalsze wyprawy na północ. Z początku grabiąc bezbronne osady rybaków by z czasem pokusić się o rajd na dalekie fortece.
Unikatowa mechanika jaką jest zostawianie i jednocześnie zbieranie robotników z planszy jest miłym powiewem świeżości. Mechanika gry idealnie pozwala zanurzyć się w świat wikingów, w którym rekrutujemy żądnych krwi pobratymców, stajemy naprzeciw legendarnym wojownikom, czy też ochoczo pijemy… przepraszam, zbieramy pitny miód.
Wojownicy Midgardu
Umarł Jarl, niech żyje Jarl. Wojownicy Midgardu są kolejną pozycją worker placement, w której będziemy wysyłać swoich robotników celem zdobywania zasobów oraz zatrudniania wojowników. Wojownicy są o tyle istotni, gdyż to dzięki nim będziemy odpierać hordy najeżdżających naszą wioskę trolli, jak również walczyć z mitycznymi potworami. Nasze poczynania będą nam przynosiły punkty chwały, które na sam koniec zadecydują kto zostanie nowym Jarlem/ zwycięzcą.
Unikatowym elementem, który przyciągnął mnie do tej gry są na pewno kości, które reprezentują naszych wojowników. Są różne rodzaje wojowników, którzy charakteryzują się różnymi ściankami na kościach. Niektórzy lepiej się bronią, inni zadają więcej obrażeń. Tacy berzerkerzy np. biją najmocniej ale mają specjalną zasadę – pierwsi umierają w starciach. Klimatycznie.
Jeśli spodoba wam się podstawka obowiązkowo trzeba zakupić dwa dodatki – Valhalla oraz Mroczne Góry. Jeśli chcielibyście zacząć od jednego, polecam Valhallę (bardziej urozmaica rozgrywkę, daje więcej kości – śmierć naszych wojaków w końcu ma znaczenie.)
To są moje top 3 typy. Jakie są wasze ulubione tematy i gry z nimi związane ? 🙂